Ma 43 lata, jest spod znaku Ryb i marzą mu się zmiany. O blaskach i cieniach prezesowania rozmawiamy z Piotrem Maliszewskim
Czym Pan się zajmuje na co dzień?
Długie piętnaście lat spędziłem za granicą, gdzie pracowałem jako nauczyciel. Jestem absolwentem Akademii Wychowania Fizycznego, miesiąc temu obroniłem się na studiach podyplomowych z oligofrenopedagogiki. Po za tym jestem ratownikiem WOPR, instruktorem pływania i płetwonurkiem, a na życie zarabiam jako kierowca półciężarówki.
Czym jest dla Pana wędkarstwo?
To pasja trwająca właściwie przez całe moje życie. Zaszczepił mi ją mój tato, który zabierał mnie nad wodę, odkąd skończyłem osiem lat. Z czasem mocno się w to zaangażowałem, za rybami zacząłem nawet jeździć po Europie. Wiele lat spędziłem w Irlandii, osiągając tam nawet jakieś sukcesy. Trzy lata z rzędu wygrywałem spinningowe Grand Prix w swoim klubie Portlaoise Fishing Team i dzięki temu udało mi się dostać do tamtejszej kadry Polski. W karierze mam też wyjazdy na sumy, sandacze czy karpie nad hiszpańską Rio Ebro.
…
Płatny dostęp do treści
To jest tylko fragment tekstu – jeśli chcesz przeczytać całość i inne artykuły premium musisz wykupić dostęp.
Wykup dostęp
Żródło:
Link do artykułu